Co by tu jeszcze dodać... Pierwszy post pisany tak bardzo na żywioł, pewnie potem stwierdzę, że mogłam coś jeszcze dodać, ale wydaje mi się, że słowem wstępu tyle powinno wystarczyć. Mam nadzieję, że Wam, którym udało się tu trafić, odpowiada taki luźny styl pisania. Chciałabym, aby było to miejsce na różne przemyślenia, pogawędki (tak, piszcie komentarze, chcę z Wami rozmawiać! Pokażcie mi, że założenie tego bloga miało sens), różne newsy ze świata japońskiego rocka. Co jeszcze, to okaże się "w praniu".
Na koniec może napomknę o polskich "społecznościach", na które natrafiłam w internecie i które sprawiły, że zachciało mi się tu pisać. Po pierwsze - niezrównany blog Kity Pon, uwielbiam jej opowiadania. Był taki moment, że czytałam je nałogowo. Ale wiadomo, wszystko się kiedyś kończy i, zanim pierwszy raz na niego wpadłam, dawno był już zawieszony. Inny przykład: fani vkei na tekstowo. Ile tam jest komentarzy pod profilami artystów! Ludzie piszący o tym, na które koncerty się wybierają. Ja sama dzięki tekstowo, które dawniej odwiedzałam bardzo często, poznałam kilka naprawdę świetnych zespołów. Dziś znalazłam też na fanpage na fb, ostatni post z 2019 roku. Nie jestem na bieżąco z wattpadem, ale mogę się założyć, że tam sytuacja wygląda podobnie. Polscy fani są rozrzuceni po całym internecie (wow, jak metaforycznie się zrobiło) i ciężko znaleźć jakieś ich aktywne "grupy".
Także słowem podsumowania i już naprawdę kończę - nie mam pojęcia, jak często będę tu pisać, wszystko zależy, czy będę mieć o czym i czy ktokolwiek będzie tu zaglądać. Ale niech ten blog będzie przynajmniej śladem dla osób mojego pokroju, które pojawią się później, że (przynajmniej w tej chwili) visual kei w Polsce nie umarł i ma się dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz